niedziela, 10 kwietnia 2016

Angelfall. Penryn i kres dni- Susan Ee

Cześć i czołem mordeczki!

Angelfall. Penryn i kres dni
autor: Susan Ee
cykl: Opowieść Penryn o końcu świata
wydawnictwo: Filia
data wydania: 2 września 2015
gatunek: fantastyka, dystopia
moja ocena: 7/10




Aniele, stróżu mój... szeptaliśmy przez setki lat. Myliliśmy się. Teraz to właśnie ONE okazały się naszym największym koszmarem.








"Władzę najlepiej sprawują ci, którzy jej nie pragną."

Właśnie skończyłam trzeci i ostatni tom trylogii Angelfall. Sięgnęłam po nią, ponieważ dwa poprzednie tomy wstrząsnęły mną dogłębnie- recenzje tutaj: tom 1, tom 2 :)


Kiedy koniec jest już blisko, a fałszywa apokalipsa wisi w powietrzu Penryn i Raffe muszą zająć się sprawami, które są dla nich istotnie ważne. Raffe stara się za wszelką cenę odzyskać skrzydła, powrócić do swoich i zająć wyznaczoną mu pozycję, a Penryn ochronić siostrę przed niebezpieczeństwami ze strony wrogów. Oboje mają coraz mniej czasu na zrealizowanie swoich planów, a gdyby tego było mało, ktoś stara się dorwać Penryn. Wszystko zaczyna się komplikować, a bohaterowie muszą zdecydować, po której stronie barykady stanąć. Żadne z nich nie chce zdradzić swoich braci. Niestety, by pokonać człowieka odpowiedzialnego, za całe spustoszenie na Ziemi trzeba będzie zapłacić srogą cenę.

"Czasami żałuję, że nie mogę odpocząć od siebie samej."

Angelfall. Penryn i kres dni, jak już wspomniałam jest zakończeniem historii Penryn i dystopicznego świata niebezpiecznych aniołów. Koniec ze światem wypełnionym grozą, nienawiścią, strachem, mrokiem, bólem, krwią, walką, chęcią przetrwania i w sumie można by powiedzieć, że niektórymi pięknymi chwilami. Mimo tego, że książka jest krwawa i okrutna znajdują się w niej także chwile, dla których warto przejść przez piekło jakim jest świat Penryn w trakcie apokalipsy. Książka wzbudziła we mnie niesamowicie wiele emocji, począwszy od głębokiego strachu, zakończywszy na łzach szczęścia.
Bardzo duży plus do autorki za to, że nie robiła pomiędzy tomami przerw, akcja toczy się od momentu zakończenia poprzedniego tomu. Daje to niesamowitą spójność całej trylogii. Szczerze, czytając książkę po książce, granica, którą jest zakończenie tomu się zaciera. Nie wiem nawet gdzie zaczyna się kolejny tom. Widzę to jako jednolitą całość, pełną historię bez żadnych luk. Następnym plusem bez wątpienia są świetnie wykreowani bohaterowie, tak jak już kiedyś wspominałam, bardzo ważnym aspektem w książce jest oryginalna fabuła, lekki styl, który jak najbardziej znajduje się w tej książce i oczywiście kreacja bohaterów, bez których akcja nie miałaby żadnego sensu.
Jednak znalazłam w tej książce nieco więcej minusów niż w poprzednich częściach. Mianowicie sami bohaterowie: Penryn? Niby harda nastolatka, ale nie było w niej tego zaciętego języka co kiedyś.. a to bardzo w niej lubiłam.. już nie wspominając o Raffem, który nagle stał się potulny jak baranek. To nie ten sam chłopak co w pierwszej części, który sypał ripostami jak z rękawa. Trochę szkoda, bo takiego go właśnie polubiłam, a tutaj... lekko się zawiodłam, no i sam fakt, że było za mało scen między nim a Penryn. Widać było, że bardzo ich do siebie ciągnie, ale autorka dała za mało szans na to, żeby pobyli sam na sam. Ale są tu także plusy postaci: Dee i Dum! Przypominają mi Freda i George'a z Harrego Pottera. Są jak cztery? krople wody! Ta ich charyzma, dokładność, w tym co robią, a przede wszystkim młodzieńczy spryt. Za każdym razem, gdy była scena z ich udziałem czułam jak pali się w nich ogień nadziei i buntu. Wcale się nie dziwię, że ludzie za nimi podążali i odprężali się w ich towarzystwie, sama bym tak postąpiła! No i oczywiście nie pominę tutaj postaci drugoplanowej, która jest niesamowita- matka Penryn, równa babka! W tej części nie widać aż tak jej szaleństwa spowodowanego schizofrenią, jest bardzo sprytna i genialna! Mimo choroby stara się ratować swoje dzieci, które znajdują się niekiedy w opałach.
No i wspomnę także nieco o zakończeniu, które rozdarło moje serce! Jak można w taki sposób zakończyć książkę? Chciałam więcej emocji dotyczących Penryn i Raffego, a tutaj zaledwie 3 strony! No cóż.. już nie wspominając o innych aspektach..


"Kto wie, może bycie człowiekiem wymaga pewnej sztuki."

Ale żeby nie było, że cały czas krytykuję.. książka bardzo mi się spodobała, fakt, że nie aż tak bardzo, jak dwie poprzednie, ale z pewnością warto po nią sięgnąć. Polecam! :)



A Wy? Czytaliście? A może macie zamiar przeczytać ? :)

Do następnego,
SilverMoon :*

23 komentarze:

  1. Co to, już trzecia część?! No nie , muszę w końcu gdzieś złapać te książki !

    OdpowiedzUsuń
  2. O widzisz, a ja zapomniałam, że trzeci tom już wyszedł. Dzięki za przypomnienie

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę sięgnąć po całą trylogię, ale przede mną jeszcze kilka innych pozycji... Brak czasu na czytanie - odwieczny problem. xd
    Świetna recenzja!
    Buziaki,
    StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Niecierpliwie czekałam na tą recenzję. Ciekawa byłam jak odbierzesz ostatnią część i widzę, że podobnie masz jak i ja. A co mnie najbardziej zasmuciło? To, że wątek Penryn i Raffiego tak został byle jak zakończony. No bo kurde z dwóch poprzednich części wynikało, że on nie może z nią być, bo to... bo tamto... bo siamto. A tu nagle w 3. tomie jednak tak jakby, bez żadnych konsekwencji stwierdził, że chce i może nią być więc co mu tam, a niech tak będzie. Chyba liczyłam na trochę więcej emocji pod tym względem :P Tak ten wątek został zakończony na odczepnego, żeby tylko było szczęśliwie. W zasadzie brakowało mi tam jakiejś konsekwencji tego wyboru. No ale pomimo tego i tak polecam tą książkę, ba, całą serię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Właśnie o to chodzi, wątek Penryn i Raffego został zakończony na odwal! Troszkę mnie to zasmuciło, bo czekałam na jakieś WOW, a tutaj.. no ok, są razem, a co z konsekwencjami?
      Mam wrażenie, że autorka chciała sobie zostawić jakąś furtkę, przez którą mogłaby przejść, by zacząć następny tom..
      Ale mimo tego, tak jak mówisz, seria zdecydowanie warta polecenia! :D

      Usuń
  5. Jak ostatnio byłam w Empiku to zauważyłam tą książkę i to nawet w przystępnej cenie, ale już od dawna czaiłam się na Elitę Kiery Cass, a obiecałam sobie, że będę kupować tylko po jednej książce. Teraz po twojej recenzji zastanawiam się czy nie popełniłam błędu nie kupując Angelfall. I tak myślę że kupię ją następnym razem.
    Kochana, wpis jak zwykle świetny i oczywiście, czekam na więcej ;)
    Pozdrawiam z całego serduszka <3
    Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Rywalek nie czytałam, ale zdecydowanie powinnaś sięgnąć po Angelfall <3
      Dziękuję :)
      Buziaki ;*

      Usuń
  6. Nie czytałam nic z tej serii i szczerze mówiąc nie przepadam zbytnio za książkami fantasy, ale Twoja opinia mnie przekonała. Jutro ruszam do biblioteki :)

    W wolnej chwili możesz wpaść do mnie http://subiektywnymokiem7.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Jestem ciekawa Twojej opinii :D
      Buziaki ;*

      Usuń
  7. Skoro tak zachwalasz to koniecznie muszę dorwać tę trylogię! Całusy :**

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Na razie chyba sobie odpuszczę tę serię :)
    Pozdrawiam!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ah muszę się szybko zabrać za te książki, bo za chwilę nie będę miała gdzie ich kupić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę w końcu sięgnąć po tą serię, bo ciągle odkładam ją na później :/ Po maturze na pewno to przeczytam! Przy okazji nominowałam Cię do tagu, więcej tutaj http://lifting-pages.blogspot.com/2016/04/szpital-dla-ksiazek-tag.html
    Pozdrawiam,
    Jessie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie przeczytaj!
      Dziękuję bardzo <3
      Buziaki ;*

      Usuń
  11. Hm, a ja uważam, że w tym tomie było dużo scen pomiędzy Penryn a Raffe :D Ale to zakończenie... no ciągle nie jestem do niego w żaden sposób ustosunkowana, ciągle mam mieszane uczucia ;-;

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja lubię historie o aniołach, angel fantasy jest genialne, ale na razie jakoś nie mam przekonania do Angellfall xd

    OdpowiedzUsuń

Pozostaw po sobie ślad! :)